piątek, 26 października 2012

"Od zera do bohatera" - czyli historia moich paznokci + jesienne fiolety

Witajcie Kochani :)

Postanowiłam stworzyć dzisiaj dla Was post do którego już dawno się przymierzyłam. Mianowice jest to historia moich paznokci, a właściwie ich zaniku, i długiej regeneracji. 
(dla ludzi o mocnych nerwach ;) )

Opowieść zacznę od samiutkiego początku... Od kiedy pamiętam moje paznokcie nie były zbyt ładne, to kwestia przede wszystkim obdzierania (tak, to nie było obgryzanie, tylko obdzieranie bo mam zgryz otwarty i zębami bym tego nie zrobiła). Gdy troszkę wyrastały zaraz je podskubywałam, a potem musiałam je podcinać bardzo głęboko czasami nawet pojawiała się krew. W tym też czasie zaczęłam tańczyć. Najpierw bardzo amatorsko, potem już trochę bardziej zawodowo. Jednak na taniec nie składała się tylko technika, ale i cały wizerunek (makijaż, opalenizna, paznokcie, włosy). Paznokcie długie i koniecznie czerwone. No ale co zrobić jak nie można na w-f mieć długich paznokci?? Według wcześniejszej mnie, można naklejać plastikowe na kropelkę żeby się trzymały na turnieju a po weekendzie ściągać. I tak robiłam... chyba cały rok... Paznokcie były w stanie opłakanym, zaczęły boleć. Starałam się je odbudować, ale nic nie działało. Jednak nadszedł dzień, że miałam dość tego jak wyglądają i chciałam w końcu mieć ładne, zadbane dłonie. Zrobiłam pierwsze tipsy żelowe... i drugie... i trzecie... i tak przez 2 lata. Widziałam, że paznokcie rosną, że są moje własne, że nie muszę już kleić tipsów, jednym słowem byłam szczęśliwa, że mam zadbane dłonie. Ale przyszedł dzień, w którym po położeniu żelu spuchły mi palce, potem wysypka na całym ciele, wszędzie czerwone szramy od paznokci. Przez sen zerwałam żel z paznokci (tak bardzo bolał). Dermatolog powiedział jedno: uczulenie. Jednak nie był to jedyny problem, bo przecież uczulenie przechodzi po lekach i nie nakładaniu żelu, a to tkwiło w innym miejscu. Moje paznokcie zaczęły się odczepiać od skóry. Warstwa pod nimi była tak sucha, że łuszczyła się jak łupież. Ścinałam je prawie do końca i wierzyłam tylko w jedno: że nie stracę paznokci do końca. Po pewnym czasie zaczęły się przyklejać do skóry i miałam bardzo krótkie, ale w normalnych proporcjach paznokcie. Dałam im rok przerwy i postanowiłam zrobić tipsy, bo brakowało mi posiadania długich paznokci. Jednak skutek taki sam, ale tym razem wiedziałam co zrobić i paznokcie nie ucierpiały. Pogodzona z tym, że muszę sama zapuścić paznokcie i o nie zadbać zaczęłam serię kuracji, odżywek i wszystkiego co możliwe. Czy efekty były zadowalające? niestety nie. Było dużo lepiej, ale to cały czas było bardzo mało. Dałam swoim paznokciom łącznie 2 lata aby się zregenerowały i nałożyłam żel. O dziwo, moja płytka tym razem go nie odrzuciła. Paznokcie urosły, a ja... wiem, że trzeba zachować umiar i robić przerwy od żelu, w  których trzeba stosować odżywki i kuracje wzmacniające. Dzięki temu mogę cieszyć się przez cały czas zadbanymi dłońmi ;)

Na chwilę obecną moje paznokcie wyglądają tak:
A tak wyglądały kiedyś: (niestety brak mi zdjęć z samej choroby. Nigdy nie przypuszczałam, że będą mi do czegoś potrzebne)
Zdjęcia już po dużym wyprowadzeniu:

A zgodnie z tytułem przedstawię Wam fioletowy makijażyk, w którym bardzo dobrze czuję się jesienią (co prawda z innymi ustami. Z tymi według mnie trochę przesadziłam):



Dobrej nocy Kochani :*

10 komentarzy:

  1. o rany. przeraziłaś mnie. to jakiś horror ta historia Twoich paznokci :( współczuję. dobrze, że w końcu je doprowadziłaś do porządku. a ja narzekam, że mi się łamią, a to nic w porównaniu z tym co Twoje przeszły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety dużo głupot zrobionych kilka lat temu i efekty są, jakie są... Ale zaczęło się od łamania ;) też na to narzekałam ;p

      Usuń
  2. z tego co widzę i co piszesz doznałaś poparzenia ciała pod paznokciem,tylko od czego? od żelu ? możliwe... w rezultacie nastąpiła onycholiza, czyli odklejanie paznokci od łożyska, polecam olejek z drzewa herbacianego na takie rzeczy, a aby wzmocnić paznokcie wylej na wacik trochę oliwy, soku z cytryny, wygnieć kapsułkę witaminy A+E i właśnie kilka kropel olejku i nacieraj paznokcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz możliwe... nigdy nie pokazywałam tego lekarzowi żadnemu. Bąble przy palcach i szramy na skórze owszem, ale paznokcie uznałam, że nie są jakąś ważną rzeczą w naszym ciele, żeby to pokazać. Szukam cały czas zdjęć z tego momentu bo wydaje mi się, że jedno takie posiadam. A co do takiej kuracji, to robiłam ją tylko bez olejku z drzewa herbacianego :)

      Usuń
  3. TO musiałaś się pomęczyć trochę z paznokciami. Ja miałam żel na paznokciach 2 x w życiu tylko, czasami myślę, żeby zrobić, bo moje sa słabe, lakiery się na nich nie trzymają.

    Makijaż bardzo ładny - ja też uwielbiam fiolety i to nie tylko jesienią!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. popowiem tylko, że żel jest szybkim sposobem na zapuszczenie paznokci, żeby były długie. Ale potem trzeba dużo wysiłku, żeby one były twarde i się nie połamały. Niemniej jednak, jak najbardziej jest to możlwie ;)

      Usuń
  4. ależ straszna historia ! Ważne, że z happy endem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. popieram dziewczynę, która pisała o onycholizie, swoją droga ciekawe dlaczego wystąpiła, na ogół wstępuje od urazów mechanicznych i poparzeń:) dobrze robiłaś, że obcinałaś na calkiem krótko, to zapobiegło urazom mechanicznym i gromadzeniu bakterii w "kieszonce" która powstawała. Bardzo dużo dziewczyn piszę o podobnych efektach po odżywce Eveline 8 w 1, potrafi przez rok działać cuda, a w koncu nadchodzi dzien w ktorym pazur odkleja się od łożyska... dobrze, że juz koniec tego problemu, buziaki :)

    OdpowiedzUsuń