niedziela, 27 maja 2012

Księżniczkowy konkurs

Witajcie :)
Jako, że jest weekend to i mam więcej czasu, bo przecież nie można się uczyć 24h/dobę, więc tak na szybko dodaję zdjęcia makijażu, które robiłam na konkurs u iwillbethereonly4u <KLIK> W roli księżniczkowej modelki moja 4 letnia kuzynka - Ewa :)
Nie nastawiłam się na wygraną w tym konkursie. Makijaż zrobiłam przede wszystkim dla tego małego szkraba, która marzy by móc się malować tak jak ja. Dla jej radości zarówno podczas malowania, jak i robienia zdjęć i na koniec jak podchodziła cały czas do lusterka, warto było ją pomalować ;)
A teraz krótka interpretacja makijażu:
Nie jest to dorosła osoba, na której można jakoś wycieniować oczy czy ją przestylizować na jakąś ze znanych bajkowych księżniczek. Niewątpliwie sama jej buzia bez makijażu daje jej wygląd małej księżniczki ;) Na początku chciałam z niej zrobić księżniczkę z bajki Zaplątani, potem Jassmine z Alladyna, Calineczke, Arielke…. Aż w końcu stwierdziłam, że połączę w niej wszystkie te postaci i stworzę wyjątkową księżniczkę, która połączy cechy i wygląd każdej z wcześniej przeze mnie wymienionych :)
Tyle na dziś... Trzeba się dalej iść uczyć ;)
Buziaki :*

sobota, 26 maja 2012

2 mini-recenzje + Kasia prywatnie ;)

Witajcie Kochani :)
Nie chcę Was zaniedbywać ale w środę zaczynam sesję i teraz zaczęły mi się wszystkie zaliczenia i terminy oddawania projektów, więc póki co mocno się sprężam, żeby ze szkołą wyjść w tym semestrze na czysto ;) Jednak to skutkuje brakiem czas na robienie jakichś fajnych makijaży czy pisaniem postów. Obiecuję wszystko po sesji nadrobić ;)
Tymczasem, abyście o mnie pamiętali przygotowałam dwie mini-recenzje i coś od siebie z mojej prywatności ;) Nie przedłużając....
Na pierwszy ogień - błyszczyk do ust - Vipera (Miss Kiss)  
błyszczyk Vipera
Przyznam szczerzę, że jestem bardzo sceptycznie nastawiona do błyszczyków, bo preferuję przede wszystkim szminki/pomadki. Jednak ten oto lip gloss niewątpliwie skradł odrobinę mojego serca, przede wszystkim dzięki tym niesamowitym drobinkom, które w słońcu wyglądają genialnie. W makijażu dziennym używam go na "czyste" usta, zaś gdy chcę dać im trochę więcej wyrazistości na wieczór to kładę go na konturówkę do ust.
konturówka do ust + błyszczyk Vipera
Błyszczyk ma dobrą konsystencje, bo nie zostaje mi na włosach przy mocniejszym wietrze jak co poniektóre, klejące się. Tak wygląda jego opakowanie:
Gwarantuje, że na żywo błyszczyk wygląda o niebo lepiej niż na zdjęciach i w dodatku ma przyzwoitą cene (ok. 11zł). Godny polecenia przede wszystkim dla fanek błyszczących ust ;)

Druga recenzja, tyczy się: Pędzelka Maestro - ze zgiętą skuwką nr 790, rozm. 1
Gdy zobaczyłam go, był dla mnie ogromną niewiadomą, ponieważ nie mogłam sobie wyobrazić jak można czymś takim malować, choć na filmikach widziałam, jak inne dziewczyny robią nim piękne kreski.
Przyznam, że warto poćwiczyć nim robienie kresek zanim się to zrobi w jakimś wyjściowym makijażu, bo przynajmniej dla mnie był dużą odmianą w porównaniu z używanym codziennie sztywnym skośnym pędzelkiem. Ma miękkie włosie, trochę inaczej się nim maluje, ale kreski wychodzą moim zdaniem równiejsze i bardziej kształtne. Dużym plusem tego pędzelka jest brak konieczności naciągania powieki przy robieniu kreski. Pozwala to dokładnie wykonać kształt taki jak mamy w planach.
Ciężko jest się przestawić na ten pędzelek ale przypadł mi do gustu. Jego wrogiem jest pośpiech, który nie przeszkadzał z kolei skośnemu pędzelkowi ze sztywnym włosiem ;)

Przygotowałam również dla Was pokrótce trochę zdjęć z mojej (jeszcze przed sesyjnej) codzienności ;) ...Zrobiło się ciepło więc razem z moim mężczyzną zaczęliśmy wychodzić z pieskiem na spacery
 Spotkaliśmy bardzo interesującą, a jednocześnie obrzydliwą rzecz....
... krzak pełen robali!, który pozbawił mnie apetytu na dobre 2 minuty (na więcej nic nie jest w stanie ;) )
Jako, że Astor nie odpuści żadnego stawu, kałuży, piasku i wszystkiego co go brudzi czekało go na koniec mycie wężem ogrodowym, aby można go było potem wziąć do domu ;)
Teraz niestety nie mam czasu na takie przyjemne spacery ale mój Grzesiu wynagradza mi to przynosząc z ogródka pyszne truskaweczki podczas gdy ja siedzę nad książkami ;)
Trzymajcie za mnie kciuki w trakcie sesji, bo na razie z zaliczeniami jestem prawie na czysto ;) dzisiaj przyjęli mi wszystkie projekty, które miałam zaległe ;) Od środy po pierwszych egzaminach zrobi się pewnie luźniej więc na pewno dodam coś ciekawego, zrobionego bardziej przemyślanie ;)
Dobrej nocy :*

sobota, 19 maja 2012

Mistrzostwa makijażu YouTube 2012

Witajcie Kochani :)
Jako, że ostatnio bardzo się rozpisuję dzisiaj post będzie krótki ;) Jak widzicie po tytule przygotowałam makijaż na "Pierwsze Polskie Mistrzostwa Youtube 2012 - Iluzje" organizowanego przez: Grzee, Zmalowaną, Cleo80. Kliknięcie na nicka danej dziewczyny przeniesie Was do przygotowanego przez nią filmiku odnośnie tych mistrzostw.
Moja interpretacja:
Iluzje, czyli złudzenia. To coś co wydaje nam się prawdziwe choć takie nie jest. To wszelki sztuczki magika, które nie są prawdą, a przenoszą nas w krainę magii i tajemnic. Postanowiłam pokazać, że makijaż również może stanowić taką iluzję. Dlatego na tej samej twarzy (swojej ;) ) stworzyłam dwa całkowicie różne make up'y, które pokazuję, że makijaż też może oszukać. Pokazać coś czego nie ma tym samym przenieść nas w świat złudzeń i iluzji :)
Jednocześnie stwierdziłam, że jak przystało na mistrzostwa, makijaż będzie dobrym odzwierciedleniem moich umiejętność i pokaże, że potrafię robić nie tylko wizaże "użytkowe" ale i szalone, z kategorii bodypaintingu choć używam do tego cieni , kredek i eyelinerów. (nie posiadam, żadnych farb do twarzy/ciała). Mam nadzieję, że moja interpretacja przypadnie Wam do gustu ;)

Zapraszam również do obejrzenia stworzonego przeze mnie filmiku na ten konkurs <KLIK>. Jednocześnie proszę o wyrozumiałość, bo jest to dopiero drugi zrobiony przeze mnie filmik i dopiero uczę się jak je sklejać ;)
Na dzisiaj to wszystko
Buziaki :*

czwartek, 17 maja 2012

Burgundowy makijaż + zakupy u Ladymakeup

Witajcie Kochani :)
Ostatnio mam coraz mniej czasu, bo jak niektórzy odczuwają to już na własnej skórze, zbliża się sesja egzaminacyjna ;) Więc Kasia lata z projektami śruby tocznej zamiast robić makijaże na konkursy :( ale w weekend przysiądę chociaż jeden dzień do make up'ów i na pewno coś ciekawego wrzucę;) Żeby Was nie zaniedbywać stwierdziłam, że dodam jakiś ze zwykłych makijaży, które robię na co dzień. W roli głównej - burgund. Ostatnio jeden z moich ulubionych kolorów. Pomieszany z czerwonym, pomarańczowym i złotym. Po prostu czuję, jak te kolory zbliżają mnie do wakacji :) Słoneczko, piasek, upały :) Brakuje co prawda niebieskiej wody, ale to nadrabiam w innych makijażach ;)
Jednocześnie tym makijażem chciałabym Wam pokazać dlaczego zdjęcia swoich prac wykonuję wyłącznie w dzień i strasznie opieram się przed tworzeniem w nocy choć wtedy najczęściej mam na to czas.
 

Uważam, że kolor (przede wszystkim mojej twarzy) jest bardziej prawdziwy na zdjęciu robionym w dzień, ponieważ należę do osób z bardzo jasną karnacją, którą nauczyłam się akceptować i uznałam to wręcz za swój atut, ponieważ odpowiednio podkreślona wygląda bardzo ciekawie, zwłaszcza, że nie staram się chować piegów pod podkładem, a raczej je podkreślam :)

I to by było na tyle z części makijażowej.
Teraz przejdę do zakupów do których bardzo długo się przymierzałam, ale w efekcie końcowym jestem z nich ogromnie zadowolona :) Wszystko (poza błyszczykiem, który dodałam jako swój ostatni zakup z drogerii) kupiłam w sklepie internetowym Ladymakeup . Jest to pierwszy sklep (kosmetyczny) na który się natknęłam z tak dobrymi kosmetykami i to w bardzo przyzwoitych cenach. Wcześniej nie widziałam w internecie strony, która miałaby w swojej ofercie takie firmy jak kryolan, hakuro, revlon, maestro, lumene, nyx, essence - jednocześnie! Było to dla mnie dużym plusem, bo pozwoliło zaoszczędzić przede wszystkim na przesyłce :) Przesyłka dotarła do mnie w idealnym stanie, zaraz po złożeniu zamówienia i to w dodatku z gratisem jakim był pędzelek firmy Maestro. Na kolejny plus zasługuję również kontakt z właścicielką sklepu. Nie dość, że Pani jest bardzo sympatyczna to potrafi doskonale doradzić, np. przy doborze koloru podkładu i to na podstawie samych informacji pisemnych (bez zdjęć!). Kolory, które dostałam są idealnie takie na jakich mi zależało :) Przesyłka przyszła już kilka dni temu, ale jej zdjęcie dodaję teraz, bo chciałam napisać coś o niej kiedy zdążę je przynajmniej razu użyć i jakoś ocenić. Moje zamówienie składało się z:
9 pędzelków hakuro, 2 pędzelków essense + 1 gratisowy pędzelek Maestro:
Od lewej (hakuro: H55, H51, H21, H70, H79, H77, H80, H60, H85; essence x2, maestro 720/4)




2 podkłady Revlon:
Od lewej: ColorStay 150 Buff, PhotoReady 003 Shell;

 Do mojego koszyczka wpadły również następujące produkty: firmy Kryolan: puder ryżowy Anti-Shine, utrwalacz makijażu w sprayu; firmy NYX: kredka jumbo w kolorze milk. 
Przetestowałam już każdą z tych rzeczy i powiem szczerze, że aż takich dobrych efektów się nie spodziewałam :) Pędzle są cudowne. Wcześniej myślałam, że mam miękkie pędzle z firmy Mario Luigi, kilka z inglota, ale dopiero teraz wiem co znaczą miękkie pędzelki. W całym domu się nimi zachwycali... i się im nie dziwię bo sama aż miałam ochotę z nimi spać :) Najbardziej zaskoczyły mnie pędzle z naturalnego włosia, bo nie miałam z takim wcześniej do czynienia. I ku mojemu zdziwieniu pędzel z kozy naprawdę pachnie (bądź jak dla niektórych śmierdzi) sierścią kozy :) Mi się to jednak bardzo podoba :) Może dlatego, że trochę kojarzy mi się z dzieciństwem - w końcu jakby nie patrzeć mieszkam na wsi :) W skrócie - pędzelki są bardzo delikatne i mam ochotę cały czas się nimi dotykać do twarzy. Bardzo się cieszę z tego zakupu. Przy aplikacji podkładu, pudru, korektora, cieni czy eyeliner sprawdzają się w 100%.
Również uśmiech na mojej twarzy wywołały podkłady, które po pierwszej aplikacji sprawdziły się doskonale. I mogę od razu zdementować, że podkład revlon do cery tłustej się źle nakłada. Według mnie nie ma z tym żadnego problemu i wygląda na twarzy świetnie. Nakładam go pędzlem hakuro H51 prosto ściętym, który jest doskonały do różnych podkładów i bardzo mnie zaskoczył efektami jakie daje na twarzy. Bo kosmetyk rozprowadzony jest bardzo równomiernie po użyciu go. Wielkim szokiem było dla mnie to, że podkład wytrzymał wodę. Po kąpieli przy demakijażu wacik był cały brązowy!
Powoli zaczynam się już spieszyć, bo muszę iść na pociąg. Jadę na zajęcia na 19 :( - nie cierpie mieć na późno...
Ale uściślając jestem zadowolona ze wszystkich kosmetyków, które dotarły do mnie. Puder Anti-Shine sprawdza się przy cerze nawet bardzo tłustej (którą ma moja ciocia) i na niej działa bardzo dobrze. Po zastosowaniu fixera mogę przecierać oczy pomalowane cieniem i zostają one nienaruszone, a kredka to odpowiedź na wcześniej używane białe kredki do linii wodnej, które podrażniały moje oko. Jest bardzo mocno napigmentowana i delikatna dla oczu :)
Aby nie przedłużać bo się bardzo rozpisałam, to na tym dzisiaj zakończę :) Postaram się w weekend pokazać makijaż, który szykuję już od dłuższego czasu :) Dziękuję, że ze mną jesteście i mam nadzieję, że wybaczycie mi mój brak czasu dla bloga. Jednak trzeba zająć się trochę szkołą ;)
Życzę Wam miłego dnia i na koniec coś dla "fanów" mojego uśmiechu ;p

czwartek, 10 maja 2012

Kosmetyczno-modowo-makijażowy misz-masz

Witajcie Kochani :)
Jako, że ostatnio trochę mi się zachorowało i biorę już drugi antybiotyk, to i opuściła mnie zarówno chęć jak i wena na makijaże. Całe szczęście zaczynam czuć się lepiej, więc postanowiłam przygotować taki mały mix wszystkiego. A co dokładnie, to już przybliżam :) Zacznę od kosmetyków, które dzisiaj do mnie dotarły, a które wygrałam w konkursie u Makeupdream. Link do jej fanpage'a znajdziecie tutaj: <KLIK> .
W skład nagrody wchodziły:
- książka Bobbi Brown Perfekcyjny Makijaż;
- 3 potrójne cienie, smashbox;
- róż do policzków, smashbox;
- niebieska kosmetyczka (o której nie było wcześniej mowy, czyli została dołączona jako gratis :) );
 Abyście nie odczuli braku moich makijaży, postanowiłam na szybko coś zmalować (używałam wyłącznie cieni z amarantowej paletki smashbox, którą dostałam oraz różu do policzków z wcześniejszego zdjęcia)
Od razu mogę wam powiedzieć, że zakochałam się w tych cieniach. Są świetnie napigmentowane, nie osypują się przy nakładaniu, super się rozcierają.. no i od razu przyznam, że dostałam piękne kolory :)

Kolejną nagrodą, którą dostałam, było wyróżnienie w konkursie "Like a Star" <KLIK> . W jej skład wchodziły:
- paletka cieni Tisaro;
- bransoletka;
- mały misiek;
Jeszcze nie zdążyłam użyć tej paletki, ale sądzę, że misiek niedługo posłuży jako breloczek do moich kluczy :)
A teraz już moje zakupy. Zacznę od tych paznokciowych :) W końcu skusiłam się na magnetyczny lakier i jestem bardzo zadowolona z tej decyzji. Pazurki wyglądają super. Od razu jak wróciłam do domu to je nim pomalowałam i naprawdę nie spodziewałam się takiego ładnego efektu.
dokupiłam jeszcze dwa lakiery (nie zależało mi na firmie, a jedynie na kolorze, bo mam już wzorek upatrzony, który chcę zrobić ;) )
Poza kosmetycznymi zakupami, skusiłam się na coś do czego mam ogromną słabość.... mianowicie - szpilki
 
Jako, że idę na początku czerwca na wesele to do mojej szafy wpadła również sukienka na tę okazję ;)
 
To wszystko co dla Was dzisiaj przygotowałam. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła dodać trochę więcej makijaży ;) W końcu zbliżają się kolejne konkursy ;)
Buziaki :*

niedziela, 6 maja 2012

Trochę o pielęgnacji...

Witajcie Kochani :)
Zapowiada się trochę długi post, ale myślę, że może on być przydatny dla osób z takimi problemami jak ja. Będzie o kremach do twarzy, o pielęgnacji włosów i o niedawno kupionym olejku kokosowym ;)
Zaczynając od twarzy... Szczęście (a jednocześnie ogromny pech) chciało, że nie należę do osób, które muszą się martwić tzw. strefą T. Nie używam podkładów matujących, nie martwię się świecenie skóry, nie mam trądziku, niby można powiedzieć marzenie!... ale niestety. Moje nawilżenie skóry wynosi ok. 29% (było sprawdzone kilka razy), podczas gdy norma wynosi ok.75%. Brak pielęgnacji kończy się łuszczeniem skóry, który sypie się jak łupież z twarzy... umycie zwykłą wodą ściąga ją i staje się napięta jak po liftingu co jest dość nie miłym uczuciem. Zimą przy bardzo silnym mrozie i wietrze skóra odpowiednio nie zabezpieczona pęka i robią się maleńkie strupki na twarzy. A latem... cóż.. nie opalam się jakoś ekstremalnie. Nie chce jej dokładać jeszcze słońca ;) Niby wydawało by się "no ale się nie świecisz!", tylko trzeba wtedy pamiętać, że Ci którzy się "świecą" na dłużej pozostają młodzi na twarzy.
Jednak wbrew pozorom nie używam specjalnych kremów. Kiedyś miałam przepisane od dermatologa, ale od pewnego czasu bardzo wyprowadziłam swoją skórę z nadmiernego przesuszenia i wystarcza regularne stosowanie "zwykłych" kremów przede wszystkim z przeznaczeniem do cery suchej.
A to moje ostatnie nowości z których jestem bardzo zadowolona ;)
Krem z AA: 
Brak zarzutów co do opakowania: lekkie, plastykowe i poręczne. Nie specjalnie nadaje się do cery suchej, ale bardzo przypadł mi do gustu. Od razu się wchłania, ślicznie pachnie a skóra pozostaje po nim taka delikatna i promienna. Jest to bardzo lekki krem, który można spokojnie używać pod makijaż, daje uczucie świeżości na twarzy.
Pojemność: 50ml, cena ok. 17zł

Krem z NIVEA:
Opakowanie ciężkie (szklane) co dla mnie nie jest zaletą, ale też nie specjalnie zaliczam to jako wadę. Po prostu wolę lekkie opakowania, które nie robią hałasu jak kładę je na szklaną półkę ;) Krem jak najbardziej nadaje się do cery suchej. Ma gęstszą konsystencje w porównaniu z AA, a zapach praktycznie taki jak ten najbardziej popularny krem z nivei ;) Podczas gdy wcześniej opisywany krem nadaje się do chyba każdego rodzaju cery, to ten niewątpliwie przeznaczony jest do cery suchej. Na mojej twarzy ładnie się wchłonął, pozostawił twarz gładką i złagodził podrażnienie nosa spowodowane ciągłym katarem. Jednak przy zastosowaniu tego kremu dla cery mieszanej pozostawił jakby tłustą warstwę, która się wchłonęła tylko częściowo i po pewnym czasie. Jednak ja jestem z niego bardzo zadowolona :)

Pojemność: 50ml, cena w promocji ok. 10zł

A teraz trochę o moich włosach. Nie są specjalnie gęste, ani grube, ale nie narzekałam na nie do momentu położenia pierwszy raz rozjaśniacza... Wtedy zrozumiałam co znaczą popalone włosy, nie dające się rozczesać, które są suche i się łamią przy dotknięciu grzebieniem. Używałam różnych odżywek, ale najbardziej do gustu przypadła mi odżywka mleczna:
To była miłość od pierwszego "powąchania" :). Ma przecudowny zapach! Jak ją używam to od razu mam ochotę na słodycze :D Poza tym jakże cudownym dodatkiem jest po prostu genialna. Włosy po niej stają się gładkie, łatwo się rozczesują i co najważniejsze: nie ma efektu ubocznego jakim w odżywkach często są przetłuszczone włosy. Sprzedawana jest w opakowaniu o objętości 1l, które jest bardzo wydajne. Na minus jedynie jego nieporęczność w codziennym użytkowaniu. Ale jak komuś przeszkadza może odżywkę przełożyć ;) I teraz coś co pewnie większość zadziwi jeśli nie mieli styczności z tą odżywką. Mianowice - cena. Za tak wspaniałą rzecz zapłaciłam jedyne 15zł. Po kilku miesiącach użytkowania, kondycja moich włosów poprawiła się w sposób bardzo znaczący. Jak najbardziej ją polecam :)

I na koniec to, czego sama byłam ostatnio bardzo, bardzo ciekawa - olej kokosowy. Trzeba przyznać - jest dziwny. W lodówce robi się biały i twardy jak kamień. Jak jest ciepło wygląda jak zwykły olej, o trochę jaśniejszym zabarwieniu. Nie ma co się spodziewać, że skoro ma super właściwości to nagle będzie zachowywał się jak krem, wchłonie się w naszą skórę i nie wiadomo co jeszcze... to jednak olej. Miałam go już na swoich włosach dwa razy. Przed umyciem nakładam go na 20 minut, na to czepek i ręcznik, czekam i zmywam szamponem. Ku mojemu zaskoczeniu włosy są tak samo delikatne i gładkie jak po mlecznej odżywce. 
Nie wiem jeszcze jak sprawdzi się przy długotrwałym stosowaniu, ale jestem optymistycznej myśli, bo te kilka dni zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Aby wsmarowywać go w ciało po kąpieli jakoś nie mam odwagi, choć próbuję się przekonać smarując małe kawałki ciała. Jego innym zastosowaniem stało się zastąpienie olejków do masażu. On idealnie się do tego nadaje. Na sobie tego nie wypróbowałam ale mój chłopak mówi, że cudownie odpręża. Jednak największe zaskoczenie wywołało u mnie to co można potraktować jako efekt uboczny... ale bardzo pozytywny :) Przy nakładaniu na włosy, masowaniu, próbach nakładania na ciało, czy zwyczajnym bawieniu się tym olejem cały czas wkładałam ręce do tego plastikowego słoika. I choć trudno w to uwierzyć moje paznokcie robią się coraz twardsze, a skórki coraz ładniejsze. Nie używałam ostatnio żadnych odżywek, a od kiedy miałam uczulenie na żel UV to cały czas miałam listki a nie paznokcie. Gięły się na wszystkie strony. A teraz czuję, że są mocniejsze. Jeśli to rzeczywiście zasługa tego oleju to jest genialny :) 

To wszystko co dla Was na dzisiaj przygotowałam :) Niebawem kolejne porcje makijaży, przede wszystkim konkursowych ale i nie tylko ;)
Buziaki :*

czwartek, 3 maja 2012

KONKURS INSPIROWANY OWOCAMI - kiwi

Witajcie :)
Dziś przychodzę do Was z kolejną propozycją makijażu na konkurs u Storczyka82 <KLIK> . Moją inspiracją był owoc kiwi. Nie powiem, że jest moim ulubionym, bo na pewno znalazł by się cały szereg innych owoców lepszych od niego, ale na pewno jest bardzo uroczy pod względem wyglądu :) Czasami jak mam dobry dzień to potrafię zajadać się nim bez opamiętania, a innym razem potrafi stać w domu i stać aż się zepsuje... A makijaż prezentuje się tak:
W przypadku tego makijażu również starłam się zadbać o kiwiowe paznokcie i jakieś ładniejsze przygotowanie kartki :)

Na dzisiaj to wszystko co dla Was przygotowałam. Cieszę się, że jest Was coraz liczniejsza grupa i że ten blog wzbudza coraz większe zainteresowanie. Bardzo Wam za to dziękuję :)

Tym samym życzę wszystkim miłego i tak ciepłego jak jest u mnie dnia :)

środa, 2 maja 2012

Przesyłka ze sklepu Paatal

Witajcie Kochani :)
Za oknem 34 stopnie w cieniu a ja siedzę w domu bo jestem chora :( Wczoraj stwierdziłam, że nie odpuszczę i poszłam się chwilę opalić jednak dzisiaj znowu katar jest większy i postanowiłam zostać w domu. Konieczność siedzenia w domu zrekompensowała mi jednak przesyłka ze sklepu internetowego Paatal (nr.0000045428). 

W paczce znajdowały się następujące rzeczy:
- paleta cieni W7 Paintbox;
- zestaw do stylizacji brwi NYC nr 876;
- baza pod cienie Artdeco;
- Zestaw maskujących korektorów W7;
- WetnWild zestaw do brwi - Neutral;
- 2 oleje kokosowe KTC;
- Oliwkowe serum do ciała, Verona;
- Oliwka do skórek i paznokci, Sally Hansen;

Niestety opinii na temat oliwki i serum nie będę mogła zamieścić, ponieważ te rzeczy jak i jeden z olei kokosowych były zamówione dla mojej cioci ;) Reszta to już moje zdobycze :)
Paczka była dość solidnie zapakowana, z naklejką informacyjną o zwiększeniu ostrożności w związku z  zawartością przedmiotów szklanych, wyłożona w środku folią bąbelkową. Niestety kosmetyki nie były osobno popakowane w folie, a olej nie był na tyle dobrze zabezpieczony na ile powinien podczas przesyłki, bo po otworzeniu wszystko było tłuste. Całe szczęście, że to tylko kartoniki które się wyrzuca, a z resztą poradziła sobie zwykła woda ;)  Przejdźmy do opisu kosmetyków :) Jako, że mam wręcz zboczenie na punkcie swoich brwi i zadbanie o nie jest dla mnie jedną z ważniejszych rzeczy w codziennym makijażu to kupiłam dwa różne zestawy do ich stylizacji.

 NYC Zestaw do stylizacji brwi nr. 876 Wosk + Cień +Pęseta+ Pędzelek:
Ten zestaw od razu przypadł mi do gustu. kolorek cienia idealnie zgrywa się z kolorem moich brwi. Nie ma rudego połysku więc uważam, że świetnie się sprawdzi do codziennego makijażu gdy moje włosy już stracą swój intensywny rudy kolor na wskutek wypłukiwania. Zazwyczaj jest to po 2 tygodniach od czasu zafarbowania, choć robię to co miesiąc. Wosk po nałożeniu jest przezroczysty, a brwi po nim wyglądają na zdrowsze i ładnie się układają :) W zestawie jest mała pęsetka jednak nie wydaje mi się, że będę z niej korzystać. Wolę jednak normalnych rozmiarów pęsety :) Dodatkowo w opakowaniu znajduje się mały pędzelek, który całkiem pozytywnie mnie zaskoczył. Ma bardzo sztywne włosie, jest dość cienki i bardzo dobrze nakłada nim się zarówno cień jak i wosk.


Drugi zestaw jest niby w kolorze Neutral, ale uważam, że doskonale sprawdzi się przede wszystkim dla pań z włosami o kolorze blond :) W skład jego zestawu wchodzi: jasny i ciemny cień do powiek, eyeliner, i 2 cienie (jaśniejszy i ciemniejszy) do brwi. Do użytku mamy 2 pędzelki i jedną gąbeczkę. Jeszcze nie zdążyłam go wypróbować :)


Jako kolejny kosmetyk w mojej paczce znalazła się już wcześniej negowana przeze mnie baza pod cienie - Artdeco. Była w bardzo przystępnej cenie, a moja z inglota jest już na wykończeniu więc postanowiłam się do niej przekonać. Używałam ją już kiedyś ale bardzo krótko ponieważ mi się zgubiła. Uznałam wtedy, że to dobry pomysł aby sprawdzić od razu bazę z inglota i mieć porównanie. Stało się tak, że inglot bardziej przypadł mi do gustu. Jednak cały czas nie dawało mi spokoju gdy wszyscy wokół mnie zachwalają właśnie artdeco. Postanowiłam więc sprawdzić to teraz gdy nie są to moje początki w makijażu i mam już dużo cieni lepszych marek, lepszej jakości :)











Następną zakupioną rzeczą jest paletka cieni W7. Czytałam dużo pozytywnych opinii na jej temat choć ma bardzo niską cenę, bo niecałe 30zł. Zdążyłam się już nią raz pomalować i jak na razie odczucia są pozytywne :)

Również z firmy W7 zamówiłam paletkę korektorów. Opakowanie ma dość przyjemne. Dość solidne z lusterkiem i dołączonym długim pędzelkiem. Cena tak samo niska jak przy palecie cieni, bo za 5 takich korektorów wydałam ok. 9zł. Nie zdążyłam ich przetestować, ale na pewno podzielę się opinią gdy to już zrobię ;)

Na sam koniec zostawiłam sobie jedną wielką niewiadomą, czyli naturalny olej kokosowy. Co do opakowania jestem bardzo negatywnie zaskoczona. Nie miało bowiem żadnego zabezpieczenia przed otwarciem. Zarówno mój pojemnik jak i ten, który dostała moja ciocia. Jednak informacje na jego temat są wręcz powalające. Można je zobaczyć tutaj: <KLIK> Bardzo zaskoczył mnie brak zapachu. Nie wiem czy coś z nim nie tak, czy po prostu nie mam czuć żadnego zapachu kokosowego. Na pewno go przetestuję i dam opinię czy jest rzeczywiście taki rewelacyjny :) 
 

A już poza informacjami o przesyłce to jestem bardzo szczęśliwa, bo udało mi się zająć pierwsze miejsce w konkursie na tropikalny makijaż :) Dla przypomnienia: <KLIK> Jestem bardzo szczęśliwa i idę dalej się kurować ;) Życzę Wam miłego popołudnia :)
Buziaki :*