sobota, 27 lipca 2013

Koniec

Niestety z wielką przykrością muszę oznajmić, że mój kochany Astor nie żyje. Już nic nie dało się zrobić...
Zachorował na anaplazmozę, która zbyt długo była w stanie utajonym i gdy już została wykryta (co jest bardzo ciężkie do znalezienia) było za późno, bo nerki nie pracowały, wątroba była w stanie cięzkim i zaczęły się problemy z krwią. A w momencie który podaliśmy antybiotyk na te chorobę już go nie był w stanie przyjąć bo cały czas wymiotował. Niestety nie można go było podać w formie zastrzyku, bo występował tylko w tabletkach i koło się zamykało. Najsilniejsze leki przeciwwymiotne już nie działały.

Była to ciężka decyzja, zwłaszcza, że robiliśmy wszystko żeby wyzdrowiał, (codzienne wizyty w klinikach, prześwietlenia, usg, badania krwi) jednak przy życiu trzymały go tylko ciągle podawane kroplówki, bo nie mógł ani pić ani jeść... wszystko zwracał. Była jedna chwila w której się trochę ożywił i wyglądało, że idzie wszystko ku dobremu, jednak obróciło się to znowu o 180 stopni i już nikt nie wiedział co zrobić.

Decyzja została podjęta, aby przestać go podtrzymywać za wszelką cenę przy życiu (zwłaszcza, że przede wszystkim bardzo cierpiał a nie mógł dostać żadnych leków przeciwbólowych bo jego nerki i wątroba były w tragicznym stanie) i w momencie kiedy weterynarz miał mu dzisiaj już na stałe zamknąć oczy, dostał ciężkich krwawych wymiotów więc przynajmniej tłumaczę cały czas sobie, że była to naprawdę słuszna decyzja. Przede wszystkim dlatego, że gdyby nie zrobił tego weterynarz byłoby to dla niego maksymalnie kilka dni ogromnych męczarni. Już nic się nie dało poradzić...
...Astorka nie ma, ale zawsze będę o nim pamiętać.

Długo myślałam czy to wszystko napisać, ale stwierdziłam, że wolę to zrobić teraz niż potem do tego jeszcze wracać, kiedy będę starała się wyciszyć te wszystkie emocje. 


Postanowiłam dodać zdjęcie gdzie był w pełni zdrowy, bo właśnie takiego chcę go zapamiętać. W ciągu ostatnich dni wyglądał bardzo źle i widać było że jest już wycieńczony, zwłaszcza, że nie mógł nawet wzroku utrzymać i uciekał on z tyłu głowy.

Smutek, smutek i jeszcze raz smutek.... ale nie można już było mu pomóc.

wtorek, 23 lipca 2013

Nieobecność

Hej Kochani
Ostatnio nie piszę postów, bo jest to spowodowane zdrowiem mojego Astora...
... jest ciężko chory i musi być nawadniany kroplówkami. Mam nadzieję, że wyzdrowieje.

Niebawem się odezwę
Buziaki :*

niedziela, 7 lipca 2013

Makijaż ślubny dla odważnych


Hej Kochani :)

Ostatnio zaproponowaliście mi makijaż ślubny z czerwonymi ustami. Przyznam szczerzę, że w takim makijażu osobiście nie czułabym się dobrze, ale wiem, że są dziewczyny które właśnie o czymś takim marzą ;)

Niemniej jednak nie ma co ukrywać ale szminka nigdy nie będzie trwała (choćby nie wiem jak utrwalona) i na weselu będą potrzebne korekty z takimi ustami - no chyba, że komuś nie przeszkadza, że wieczorem będzie miał wyłącznie czerwoną poświatę na ustach.

Makijaż prezentuje się tak:


A taką fryzurkę na szybko, wyczarowała mi dzisiaj moja Mirusia zanim jeszcze pojechała do domku :)

Ostatnio przyszła do mnie przesyłka ze sklepu ladymakeup. Jednocześnie z tego miejsca bardzo bym chciała podziękować Monice za świetne gratisy, które dostałam do paczuszki :)
To wszystko :)
Buziaki :*

Ps. Na takim etapie puzzli jesteśmy :) - na razie to lewe skrzydło dopiero :)

środa, 3 lipca 2013

Brązowy makijaż ślubny



Hej Kochani :)

Obiecałam serię ślubnych makijaży, więc ją dodaję ;) Dzisiaj mam coś w kolorach w których najlepiej się czuję - mianowicie, w brązach.

Dodatkowo z racji tego, że przyjechała moja znajoma z gór, która jest fryzjerką, zaczęła coś u mnie kombinować z fryzurkami ;)

Nie wiem tylko czy nie zrobiłam sobie za ciemnych ust.

Co myślicie o takim makijażu? :) - ja osobiście czuję się w nim bardzo dobrze :)



Wieczorkiem, postaram się dodać listę kosmetyków :)
Buziaki :*

wtorek, 2 lipca 2013

Ślubnie... makijaż i suknia

Hej Kochani :)

Nareszcie wakacje! :) A jak wakacje to przydałoby się i jakieś pracy poszukać. Jednak jak na razie rozkoszuje się końcem wszystkich egzaminów i awansem na semestr 5 :) Miejmy nadzieję, jeszcze półtora roku i zostanę panią inżynier :D

Teraz mam za to trochę czasu aby powrócić do regularnego dodawania postów i jarania się swoim ślubem :D

A jak już jesteśmy przy ślubie to z racji trwającego sezonu ślubnego postanowiłam porobić w najbliższym czasie trochę makijaży nadających się na te okazję :) Od razu będę mogła ocenić sama w którym mi najlepiej i który wykorzystać na swój ślub ;)

Dzisiaj przedstawię coś z domieszką fioletu, beżu i różu:


Użyte kosmetyki:

Mam dla Was jeszcze jedną nowinę, mianowicie, zakupiłam suknię ślubną - a właściwie podpisałam umowę z salonem z możliwością wyboru innych sukien z nowych kolekcji po starych cenach.

Bardzo długo się zastanawiałam, czy aby nie robię tego za szybko, czy nie będę żałować itd itd. Ale powiem Wam szczerzę, że jak się jest już pewnym jaka sukienka Wam się podoba i w której się wygląda dobrze, to według mnie nie ma na co czekać, a z racji tego, że jest zakończenie sezonu na suknie ślubne udało mi się zaoszczędzić ok 700-800zł.

Pomimo, że moim marzeniem była typowa "księżniczka", po przymierzeniu z 40 modeli w tym stylu, musiałam się pogodzić, że to nie jest mój fason. Niemniej jednak, jestem bardzo zadowolona z wyboru, który dokonałam, bo bardzo dobrze się czuję w tej kreacji.

Z racji tego, że spisanie wymiarów mam dopiero w grudniu, na chwilę obecną mogę Wam pokazać zdjęcie w tej sukni z salonu (jest to rozmiar 36, więc Pani musiały z tyłu trzymać mój gorset).
 
Na dzisiaj to wszystko
Buziaki :*

Ps. Dziękuję, że tak trzymaliście za mnie kciuki na sesji :)
Ps.Ps. Nasze zajęcie na najbliższe dni: